Ostatnio w wiadomościach mówili, że maja wprowadzić ustawę, która zmniejszy kolejki na operację zaćmy- sposób: usunięcie z list osób które widzą ponad 40%. Okuliści są zdecydowanie przeciwni i się nie dziwię. Absurdalne pomysły.
Dzisiaj w internecie był taki filmik z prof. Szaflikiem, który pokazywał na tabliczce do badania wzroku ile widzi człowiek z ostrością 0,4, zasłaniając ręką wszystkie litery poniżej. Toż prawie inwalida. Jak słusznie ktoś zauważył w komentarzach, gdyby ta ręka obniżyła się o jeden rządek, to byłoby widać ile widzi osoba uprawniona do uzyskania prawa jazdy kat.B. Widząc tylko 0,5 może śmigać po drogach ile wejdzie, a jak widzi 0,4 to inwalida. Spokojnie, z taka ostrością wzroku może jeszcze funkcjonować i trochę poczekać. Tyle, że to czekanie nie powinno być aż tak długie jak obecnie. A może w tych sprzeciwach bardziej chodzi o kasę za zabiegi niż o pacjenta? O terminie zabiegu nie powinna decydować tylko uzyskiwana ostrość wzroku, ale też stan narządu wzroku i rodzaj wykonywanych czynności i inne. Po prostu powinien decydować o tym lekarz, kierując się wyłącznie dobrem pacjenta. A może rynkowa samoregulacja, tak jak podobno w USA? Towarzystwo ubezpieczeniowe zwróci za zabieg, ale pod warunkiem, ze optometrysta potwierdzi, że korekcja optyczna nie daje już możliwości normalnego funkcjonowania.